Okres szalejącej epidemii to niełatwy czas dla polskiej i światowej turystyki. Ile stracą wynajmujący mieszkania? Czy trzeba zwracać pieniądze za dokonane rezerwacje? Na te pytania odpowiada Bartłomiej Kuźniar – Koordynator Projektów Inwestycyjnych w firmie Saveinvest Sp. z o.o. – www.saveinvest.pl.
Koronawirus męczy świat już od grudnia 2019 r. Wtedy pojawił się w Chinach i w szybkim tempie zaczął rozprzestrzeniać się na cały świat. W styczniu 2020 r. wirus zagościł już we Włoszech, a w marcu 2020 r. był już w całej Europie. W Polsce sytuacja nie jest tak dramatyczna jak we Włoszech, w Hiszpanii lub w Wielkiej Brytanii. Nie da się jednak ukryć, że tutaj również wirus silnie wpłynie na gospodarkę, w tym przede wszystkim turystykę. Ruch turystyczny w ostatnim czasie praktycznie zamarł. Odwoływane są kolejne zaplanowane wyjazdy i wycieczki. Nie ma też nowych rezerwacji, które mogłyby podnieść pracowników biur podróży na duchu. Jak więc ta sytuacja wpłynie na działalność osób żyjących tylko i wyłącznie z turystyki?
Popularne portale do rezerwacji apartamentów oraz pokoi w hotelach, pensjonatach, hostelach i innych miejscach noclegowych idą na rękę turystom. Stopniowo umożliwiają więc anulowanie dokonanych rezerwacji bez ponoszenia jakichkolwiek opłat i kar. Na razie chodzi o wycieczki, które miały odbyć się między 14 marca a 14 kwietnia. Wiadomo jednak, że czas ten zostanie wydłużony w zależności od czasu trwania epidemii. Dla osób, których plany urlopowe nie doszły do skutku to dobra informacja. Gorzej z osobami, których jedyne źródło dochodu tkwi w rynku mieszkaniowym na wynajem krótkoterminowy – stwierdza Bartłomiej Kuźniar – Koordynator Projektów Inwestycyjnych w firmie Saveinvest Sp. z o.o.
W tym wszystkim zapomniano jednak o trudnym losie osób, wynajmujących swoje nieruchomości. Dla niektórych jest to bowiem podstawowe i jedyne źródło dochodu. Przez anulowanie rezerwacji stracą mnóstwo pieniędzy. Jeżeli ich nieruchomości były objęte kredytem hipotecznym mogą w ten sposób utracić płynność finansową. Teoretycznie zapowiadana jest możliwość chwilowego zawieszenia spłaty poszczególnych rat kredytu, a także obniżenie stóp procentowych. Nie da się jednak ukryć, że to tylko odroczenie zobowiązania. W końcu właściciele mieszkań i domów na wynajem i tak będą musieli zapłacić bankowi odpowiednią kwotę.
Warto zastanowić się nad tym ile osób tak naprawdę dotkniętych jest tym problemem? Ilu właścicieli nieruchomości może mieć problemy z płynnością finansową? Sytuacja jest bardzo poważna. Jak wynika bowiem z danych statystycznych zgromadzonych przez Narodowy Bank Polski aż 70 procent kupowanych w ostatnim czasie nieruchomości kupionych zostało w celach inwestycyjnych. Wiele z nich położonych jest na terenach atrakcyjnych turystycznie, w tym górach i nad morzem – stwierdza Bartłomiej Kuźniar.
Przetrwają zatem ci, którzy pomyśleli o oszczędnościach na ewentualny czas kryzysu. Wiele zyskają też osoby, które korzystnie zainwestowały swoje środki, wybierając bezpieczne metody finansowania. A kiedy ta sytuacja wróci do normy? Sceptycy twierdzą, że rok 2020 jest już stracony pod kątem zarobków z turystyki. Tak naprawdę wiele zależy jednak od tego, jak długo potrwa epidemia. Jeżeli „wyciszy” się do lata, wynajmujący domy i mieszkania na wakacje mogą jeszcze odzyskać, przynajmniej częściowo utracone zarobki.