Zarządzaj plikami cookies
Wróc do bloga

Oszustwa finansowe – dlaczego nadal ufamy niewłaściwym ludziom?

Robert Tomaszewski
4 listopada 2014
Inwestycje w nieruchomości
Lokata
Nieruchomości
scam, phishing, fraud

Pomimo nieustannie docierających do nas doniesień o kolejnych oszustwach finansowych Polacy nadal ufają niewłaściwym ludziom. Co sprawia, że większość decyduje się na powierzenie pieniędzy niepewnym inwestorom? Na co być wyczulonym, gdy oferowany jest szybki, prosty i ogromy zysk?

Skala przestępstw gospodarczych

Doniesienia o kolejnych ofiarach oszustw finansowych już nikogo nie zaskakują. Zasypywani setkami newsów o kolejnych przestępstwach powinniśmy zacząć wyciągać właściwe wnioski. Tak się jednak nie dzieje. Retoryka, jaką posługują się naciągacze, zdaje się całkowicie przyćmiewać zdrowy rozsądek i instynktowne podejrzenia, które powinny się w nas odzywać. W efekcie liczba przestępstw gospodarczych ciągle wzrasta. W roku poprzednim policja odnotowała 83 tys. wykroczeń na tym tle, co stanowi o 7,2 tys. więcej takich przypadków, niż w 2011 r. Zazwyczaj, choć nie zawsze, ofiarami padają drobni inwestorzy, ludzie powierzający swoje latami zbierane pieniądze, wabieni perspektywą szybkiego i łatwego zysku. Co sprawia, że ufamy niewłaściwym ludziom? Jaką strategię przyjąć, by nie paść ofiarą sprytnych naciągaczy?

Braki w edukacji ekonomicznej

Zdaniem ekspertów z Saveinvest bardzo często naciągacze wykorzystują braki w edukacji ekonomicznej i gospodarczej swoich ofiar. Zazwyczaj, gdy zaoferowana została perspektywa szybkiego i kolosalnego zysku, nie dostrzega się potrzeby zadawania dodatkowych pytań. W obliczu „megazysku”, jak można wnioskować, brak jest miejsca na zastanowienie. Społeczeństwo nie ma także zaufania do instytucji finansowych, u podłoża czego często spoczywa ich „czarny PR” kreowany w mediach. Wolimy zaufać pseudo-inwestorom, biznesmenom, mówiąc kolokwialnie, polecanym nam „pocztą pantoflową”. Jesteśmy w stanie przyjąć za pewnik osobę, u której przykładowo, zainwestowała znajoma znajomej, niż sami sprawdzić danego inwestora. Poniższe przykłady dobitnie pokazują pewne mechanizmy działania oszustów i naciągaczy.

Liczy się logo

Jak pokazuje przykład Mirosława G. często ważne jest samo logo. W Łodzi prowadził on przez pięć lat agencję finansową, rekomendując swoje usługi zwierzchnictwem ING. Oferował ubezpieczenia i kredyty hipoteczne. Zupełnie przy okazji, jak udało się wykazać w trakcie śledztwa, zachęcał klientów do zakładania lokat oprocentowanych na 7%, wykorzystując w celach autopromocji i uwierzytelniania druki towarzystwa ubezpieczeniowego. Do tej ostatniej formy działalności nie miał prawa, jak zapewnia rzecznik ING. Wzbudzał w klientach zaufanie zasłaniając się logiem znanej instytucji. W efekcie ich oszczędności trafiły na jego prywatne konto bankowe. G. udało się oszukać 44 osoby na co najmniej 4 mln złotych. Trafił do aresztu, a prokuratura wciąż zbiera doniesienia o kolejnych jego ofiarach.

Znajomości i granie na emocjach

63-letnia emerytowana przedszkolanka sprytną oszustką finansową? Jak dokumentuje pomorska prokuratura – tak. Małgorzata L. za przywłaszczenie niemal 2mln zł usłyszała wyrok pozbawienia wolności na okres pięciu lat. Kto i dlaczego jej zaufał? Zaczęło się od grupy znajomych, którym pochwaliła się profesurą zdobytą w dziedzinie matematyki na jednym z niemieckich uniwersytetów i współpracą z NASA. Dodatkowo znajomości w niemieckich bankach miały zapewnić o intratnym charakterze inwestycji. Ludzie zaczęli ochoczo powierzać jej pieniądze, przekonani, że nie muszą weryfikować prawdziwości jej twierdzeń. Początkowo płaciła odsetki, czym udało jej się zwabić klientów spoza grona znajomych. Nagle jednak ślad po pieniądzach zaginął. Po interwencji organów ścigania okazało się, że były przeznaczane na luksusowe wycieczki. Czym zdobyła zaufanie ludzi?

Po pierwsze zbudowała sobie wysoki autorytet, którego nikt nie próbował sprawdzić i zakwestionować. Po drugie wiedziała, że może odwołać się do naiwności i ambicji ludzi, których dobrze znała. Podobną strategię wyłudzania pieniędzy miał Piotr O., któremu w latach 90. udało się oszukać przedsiębiorców i firmy na łącznie ponad 40 mln złotych. W jego posiadłości śledczy znaleźli m.in. dokumenty zaświadczające o jego międzynarodowych kontaktach. Sam, w zależności od okazji, podawał się za lekarza, wybitnego finansistę, profesora, czasami nawet przekonywał o swoim arystokratycznym pochodzeniu, czy posiadaniu obywatelstwa Watykanu. Za wyłudzenia, które udało mu się udowodnić spędził kilka lat w więzieniu. Po jego opuszczeniu w 2009r. wrócił do swoich starych praktyk. Ponownie nawiązał współpracę z przedsiębiorcami – w ten sposób wyłudził kolejne 2,7mln zł od inwestorów prywatnych i 2,5mln od jednego z banków.

Robert Tomaszewski

Prezes Zarządu

Zainteresował Cię nasz artykuł?

Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera. W zamian zyskasz dostęp do najnowszych informacji o inwestycjach, informacji o zmianach w prawie oraz regularnych artykułów branżowych.

Gwarantujemy wysoką jakość treści, a jeśli zdecydujesz się wypisać, wystarczy jedno Twoje kliknięcie.












    * Pole obowiązkowe

    Skontaktuj się z nami

    Zadzwoń: +48 888 800 800
    lub napisz wiadomość - rozpocznijmy współpracę!












      * Pole obowiązkowe