Coraz bliżej wprowadzenia zmian, forsowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego, dotyczących nowej formy kredytu „klucz za dług”. Ten, wzorowany na amerykańskich rozwiązaniach, pomysł budzi jednak wiele wątpliwości – zarówno w środowisku prawników, finansistów, jak i potencjalnych kredytobiorców. Czy jest to atrakcyjna forma pożyczki? Czy wszyscy będą mogli z niej skorzystać?
Projekt Komisji Nadzoru Finansowego zakłada wprowadzenie przez banki nowej formy kredytu – „klucz za dług”. Rzecz w tym, aby klienci mieli możliwość uzyskania zwolnienia z długu przez oddanie nieruchomości (przeniesienie własności na bank). To bardzo atrakcyjne rozwiązanie. Dzisiaj wygląda to bowiem tak, że wartość nieruchomości jest niższa niż wartość kredytu, a zatem sama nieruchomość nie wystarcza do spłaty zaciągniętego zobowiązania. W praktyce zatem, jeżeli problemy ze spłatą kredytu pojawią się już na początku okresu kredytowania, kredytobiorca traci płynność finansową i popada w spiralę długów. Nie ma mechanizmu, który mógłby pomóc mu „stanąć na nogi” i odzyskać finansową stabilizację – podkreśla Bartłomiej Kuźniar – Koordynator Projektów Inwestycyjnych z firmy Saveinvest sp. z o.o. Komisja Nadzoru Finansowego uzasadniając swój projekt wskazała, że dzięki kredytom „klucz za dług” kredytobiorcy zyskają poczucie bezpieczeństwa, natomiast instytucje finansowe gwarancję, że zaciągnięte zobowiązanie zostanie spłacone.
Problem z konstrukcją rozwiązania „klucz za dług” polega jednak na tym, że potencjalny kredytobiorca będzie musiał spełnić bardzo restrykcyjne warunki, aby z niego skorzystać. Przede wszystkim sama cena kredytu znacząco wzrośnie. Poza tym będzie wymagała zdecydowanie wyższego wkładu własnego, sięgającego prawdopodobnie poziomu aż 30 procent wartości nieruchomości (czyli przykładowo w przypadku mieszkania o wartości 300.000 zł, wkład własny wyniesie 90.000 zł). Potencjalni kredytobiorcy zostaną również dokładnie „prześwietleni” przez bank. Sprawdzeni zostaną prawdopodobnie nie tylko sami zainteresowani wzięciem kredytu, ale również ich najbliższa rodzina. Istotne jest to, aby nikt z tej grupy nie posiadał innych zobowiązań kredytowych. No i finalnie największą barierą może okazać się wymagany poziom zarobków, co najmniej przekraczający średnią krajową – wymienia Bartłomiej Kuźniar – Koordynator Projektów Inwestycyjnych z firmy Saveinvest sp. z o.o. Z powyższego wynika zatem, że kredyty „klucz za dług” będą dostępne tylko dla wybranych.
Banki oraz specjaliści w temacie finansów i nieruchomości wskazują również, że koszt wzięcia kredytu w formule „klucz za dług” będzie na tyle wysoki, że najprawdopodobniej zniechęci nawet tych, których byłoby stać na to rozwiązanie. Powszechnie znanym faktem jest bowiem to, że jeżeli mamy na rynku tańsze opcje, to z pewnością je właśnie wybierzemy. Dodatkowo warto zauważyć, że skoro z formuły „klucz za dług” będą mogli skorzystać tylko najbogatsi, to raczej w tej grupie nie znajdziemy osób, które miałyby jakikolwiek problem ze spłatą przy klasycznej wersji kredytu… a przecież to dla nich Komisja Nadzoru Finansowego opracowała nowe rozwiązanie.
O rozwiązaniu, forsowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego, negatywnie wypowiadają się nawet same banki. Przewidują bowiem, że wdrożenie nowej formuły kredytów będzie bardzo drogie i czasochłonne. Poświęcony czas i wydane pieniądze nie przełożą się natomiast na zysk banku, ponieważ niewiele osób zainteresuje ta konstrukcja. A nawet gdyby znalazły się osoby, chętne na taką opcję, prawdopodobnie „polegną” na bardzo wyśrubowanych wymogach formalnych. Instytucje finansowe nie przekonuje zatem argumentacja Komisji Nadzoru Finansowego o tym, że podobne rozwiązania funkcjonują już w innych państwach europejskich oraz w Stanach Zjednoczonych.